niedziela, 19 sierpnia 2012

Slut


Nie wiem, czego chcę. Jego uśmiechu i żeby był przy mnie, kiedy w nocy budzi mnie koszmar. Przed chwilą zakończył się mój niespełna dwu i półletni związek i co? Już marzę o innych dłoniach i innych ustach. Nie jestem „slut”. Nie sypiam z nowo poznanymi mężczyznami. Nigdy nie miałam „one night stand”. Jednak nie mogę się doczekać spotkania z nim. Kiedy będzie w moim mieszkaniu. Najlepiej bez koszulki :)
Do dupy z tym wszystkim. Nie wiem, czego chcę. Na związek to się w ogóle nie nadaje. Poza tym prawie go nie znam. Spędziłam z nim tylko tydzień. Rozmowy, potem kilka wymienionych maili, on grający na pianinie, Rodrigo, Mistrz i Małgorzata, bez, wymienione spojrzenia, niezręczne pożegnanie. Brak pocałunków, brak trzymania się za rękę. Ze dwa tysiące kilometrów. Racjonalnie: to mnie po prostu pogięło. Przecież go nawet nie znam, a nie mogę przestać o nim myśleć. Nie pamiętam, kiedy się ostatnio tak czułam. Chcę go już zobaczyć. Chciałabym, żebyśmy mogli po prostu iść na randkę. Spotykać się od czasu do czasu, poznawać się. Tylko te dwa tysiące kilometrów. A może ja po prostu jestem ułomna i nie potrafię egzystować sama. Szukam podświadomie na siłę i znalazł się on. Budzi się we mnie jakiś dziwny duch romantyzmu, którego zabiłam dawno temu. A może oni go zabili? Teraz odżył, ale staram się go zabić znów, sama. Nie dokańczam tych źle zaczętych wierszy, przełączam zbyt piękną muzykę, staram się nie myśleć.
Z drugiej strony on przyjeżdża niedługo, a ja w przygody bez przyszłości się nie bawię. Na pewno? Może powinnam napisać nie bawiłam się? Pieprzone hormony. Myślałam, że moje życie „sypialniane” z S. było ok. Teraz już tak nie myślę. Nie wiem, czego chcę. A może wiem, tylko wstydzę się napisać? K. kazała mi być grzeczną.
Jestem teraz w pociągu. Słucham Rodrigo. Jeszcze godzina i będę spowrotem we Francji. Tej cudownej Francji. Ta myśl mnie uspokaja. Praca, praca, praca. Trzeba w końcu coś z sobą zrobić i ze swoim życiem. Nie napiszę jak ma na imię, jak go poznałam, może za tydzień wyda mi się to głupie i będzie mi wstyd. Nie piszę wiecej o nim... Dwa tygodnie tylko.

2 komentarze:

  1. I. dlaczego musisz wiedzieć czego chcesz? Dlaczego wszystko musi pasować do określonego kanonu?
    Chyba jesteś racjonalistką, wszystko musisz mieć dokładnie poukładane, przemyślane, a rzeczy, które odbiegają od tej "harmonii" wydają Ci się dalekie. Nie bój się tego "małego zawrotu głowy". Nie wszystko musi dać się wytłumaczyć. Czasami trzeba dać się ponieść ponieść chwili bo wtedy przeżywamy najpiękniejsze chwile :)

    To jest Twój drugi wpis, który mnie poruszył. I czekam na więcej :)

    Szminka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zdecydowanie realistką! Ale kiedyś wierzyłam w cuda... Tak jest lepiej dla mnie, mieć poukładane życie. Nie lubię rozczarowań.
    Tymczasem, tracę głowę i jest mi z tym niesamowicie dobrze. O tym napiszę jutro, albo w niedzielę :)
    Pozdrawiam,
    I.
    PS. Przepraszam, że tyle mi zajmuje odpowiadanie, ale nie mam do niczego głowy ostatnio.

    OdpowiedzUsuń