piątek, 24 lutego 2012

W mojej kuchni jest miejsce na strach

Siedzę właśnie we francuskiej kawiarni. Piję wino rose. I słucham  trójki. Czekam na mojego (jeszcze) chłopaka. Wydaje mi się, że zerwiemy ze sobą dzisiaj. Byliśmy na koncercie Stinga we wtorek (3 dni temu), koncert super. Wieczór między nami jakiś chłodny. Zdarza się. Mój chłopak miał stres w pracy, ja miałam mnóstwo pracy. Bywa. Rano w środę było jeszcze chłodniej, ale następne kilka dni mieliśmy spędzić osobno. Przez środę i cały czwartek się nie kontaktowaliśmy. Żadnych telefonów, maili, smsów. Nawet nie zauważyłam, byłam tak zajęta. Dzisiaj kolega zaprosił nas na kolacje jutro, więc napisałam mojemu chłopakowi smsa, czy chce iść. Napisał, że nie. Kolega stwierdził, że może na drinka potem, więc znowu napisałam do S. i on odpisał, że nie, ale musimy poważnie porozmawiać. Zadzwoniłam do niego. Powiedział tylko, że nie jest szczęśliwy w związku od dłuższego czasu i musimy porozmawiać. To nie pierwszy raz, kiedy on się nie jest szczęśliwy. I już mnie to męczy. Zamiast powiedzieć od razu, jak jest problem, to on czeka, aż to się nagromadzi tak, że nie może wytrzymać. Do tej pory zawsze go przekonywałam "spróbujmy jeszcze raz", "komunikujmy problemy", ale już mi się nie chce. Dlatego myślę, że to już koniec.
Mi jest z nim dobrze. Nie chcę się rozstawać, ale jak on nie jest szczęśliwy, to po co? Tylko wydaje mi się, że on z takim nastawieniem nigdy nie będzie szczęśliwy w związku. Mam nadzieję, że się mylę.
Przygotowałam sobie filmy do oglądania na wieczór i chusteczki. Boli. Boję się tego rozstania. Może wino było złym pomysłem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz