niedziela, 23 września 2012

Jesienna chandra

Obudziłam się dzisiaj bardzo smutna. Mam nadzieję, że to po prostu jesienna chandra i jutro mi przejdzie. Nie ma powodu, żebym była smutna, ale w środku było mi bardzo źle. Tęskniłam za domem, za przyjaciółmi z Polsce i pierwszy raz tęskniłam za nim. Pierwszy raz tak bardzo chciałam się do niego przytulić. Zadzwoniłam do mamy, do babci, rozmawiałam z K., wypiłam gęste kakao. Pomogło tylko trochę. 
Wczoraj spędziłam taki piękny dzień ze znajomymi na powietrzu, wieczorem dziewczyny przyszły do mnie, gotowałyśmy leczo i obejrzałyśmy "Dziewczynę z tatuażem". On napisał do mnie w czwartek bardzo długiego maila i napisał smsa też. Napisał "je t'adore". Takie pierwsze wyznanie :)
Harfa brzmi cudownie. 
Więc dlaczego tak mi źle? Napisałam, że to nie sprawiedliwe, że mieszka tak daleko. Trzy razy się zastanawiałam, czy wysłać tego maila. Tak strasznie boję się powiedzieć za dużo. Ale chyba już zbliża się czas, żeby odkryć karty... Dojrzewam do tego, żeby mu powiedzieć, że on mi się strasznie podoba i chcę coś z tym zrobić. Po prostu boję się, że nadinterpretuję jego maile, że ja będę sobie wyobrażała nie wiadomo co, a on zacznie spotykać się z kimś innym, albo ja mu się w ogolę nie podobam... Jeszcze tydzień, dwa, napiszę tego maila. Na razie czekam, jak zareaguje na to, co napisałam.
Czy cytowałam już Remarque'a? Chyba nie.
"Tylko starożytni Grecy mieli bóstwa pijaństwa i radości: Dionizosa i Bachusa. My mamy za to Freuda, kompleks niższości i psychoanalizę. Boimy się wielkich słów w miłości, a lubimy je w polityce. Smutne pokolenie."
Nie chcę żyć w takim świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz