S. ma urodziny we wtorek. Postanowiłam, że zrobię ciasto. Spotykamy się jutro wieczorem. O północy zjemy ciasto. Dostanie pierwszą część prezentu - karafkę i szklanki do whisky. Będzie w końcu starym człowiekiem już, ćwierć wieku ;) Drugą częścią prezentu jest wycieczka na południe Francji. W połowie kwietnia, po Wielkanocy. Na razie nie powiedziałam mu, gdzie jedziemy, ale musiałam mu powiedzieć, że go gdzieś zabieram, żeby załatwił sobie urlop. O zestawie do whisky nie ma pojęcia :)
Odkąd przeszliśmy na tę dietę zrobienie ciasta jest trudne... Mogę powiedzieć, że jestem ekspertką, jeśli chodzi o kokosanki (również migdałowe), różnego rodzaju musy i trufle, ale ciasta... W związku z tym, że ostatnio to ciasto truskawkowe mi wyszło, postanowiłam, że zrobię coś podobnego, tylko z brzoskwiniami i w pełnej wersji.
Przepis jest tu:
Najpierw ciasto (wszyscy, którzy mogą spożywać gluten, można zastąpić zwykłym kruchym ciastem.)
Do ciasta potrzebuję musu jabłkowego (? w oryginale apple sauce). Podobno można to kupić gotowe w Niemczech, w Stanach, może w Polsce też, może tutaj też, ale pewnie będzie z jakimiś "ulepszaczami", wiec ja po prostu obieram, kroję jabłka (zależy od humoru, czasem 3, dzisiaj jakieś 10). Podlewam wodą, gotuję, aż się rozgotują i woda trochę wyparuje. Jeżeli mam blender (a mam go od Bożego Narodzenia - prezent od mamy S., zawsze marzyłam o blenderze) to potem je blenduje, a jak nie mam blendera, to przecieram przez sitko. Jabłka powinny być na tyle miękkie, że można je rozgnieść nawet widelcem. W Niemczech podają taki mus jabłkowy do placków ziemniaczanych. Świetna kombinacja :)
To są moje jabłka przed gotowaniem, po gotowaniu i po blendowaniu :) Równocześnie robię coś rosołopodobnego. Niedziela w kuchni. Uwielbiam ten czas.
Teraz czas na ciasto. Troszeczkę modyfikuję przepis na moją małą foremkę. Więc tak
- 2 łyżki mielonego siemienia lnianego
- 1/6 szkl. musu jabłkowego
- 0.5 łyżki octu z czerwonego wina (w oryginalnym przepisie octu z cydru, ale akurat w sklepie się skończył, więc używam z czerwonego wina)
- 1 op. cukru waniliowego
- 1/6 szkl. oleju orzechowego (w przepisie kokosowego, ale nie mam)
- 3/4 łyżki miodu
To wszystko zmiksować mikserem. Dodać
- 3/4 mielonych migdałów
- 1/2 szkl. mąki kokosowej (ja nie mam mąki kokosowej, więc mielę wiórki (1szkl. wiórek, żeby otrzymać 0.5 szkl mąki), to nie jest to samo, ponieważ mąka kokosowa jest odtłuszczona, a wiórki mają nadal dużo tłuszczu, ale w tym przepisie działa)
- 1.5 łyżeczki sody oczyszczonej
Mieszamy i wyrabiamy, dodając ewentualnie trochę mąki migdałowej.
Według oryginalnego przepisu ciasto powinno dać się rozwałkować. Moje się nie daje... Więc je przekładam do foremki i po prostu palcami wygniatam. Piekę 12 minut w 170 stopniach z wiatraczkiem.
Czekam, aż wystygnie i robię pierwszą warstwę brzoskwiniową.
- 3/8 szkl. mleka kokosowego
- 1/8 szkl. miodu
- 1 łyżeczka wanilii
- 1/2 szkl. brzoskwiń z puszki pokrojonych w kostkę
- 5 płatków żelatyny rozpuszczonych w 1/4 szkl. wody
Zblendować wszystko. Włożyć do lodówki, aż będzie tężeć zalać brzoskwinie rozłożone na cieście.
I na koniec warstwa kokosowa.
- 1 szkl. kremu kokosowego (puszkę mleka kokosowego wstawiamy do lodówki, po pewnym czasie (jakies 24h) rozwarstwi się, odlewamy wodę i zostaje nam krem)
- 0.5 łyżki miodu
- cukier waniliowy
- 5 płatków żelatyny rozpuszczonych w 1/4 szkl. wody.
Wszystko blendujemy. Zostawiamy na chwilę do zgęstnienia i wylewamy na zastygniętą masę brzoskwiniową. Zdjęcie kremu kokosowego i finalnej wersji.
We wtorek dodam zdjęcia pokrojonego ciasta :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz